ZIMOWE BIESZCZADY 2025

Bieszczady zawsze będą miały specjalne miejsce w moim sercu. Pierwszy raz wyjechałem w ten rejon Polski w wiosną 2008 roku, co wiązało się ściśle w selekcją do JW GROM , wtedy moja przygoda rozpoczęła się pod słynnym pomnikiem gen. Świerczewskiego w Jabłonkach ale ten temat na razie zostawimy.

Mamy rok 2025 i był to nasz pierwszy wypad w Biesy od kilku lat. Zupełnie przypadkiem dowiedziałem się o imprezie pt. Bieszczadzki Rajd Pieszy, nakręcił nas do tego nasz kolega Wiesław, który pomimo swojego wieku zalicza kilka imprez tego typu co roku. Wiesiu pomimo sędziwego wieku 78 ukończonych lat , biega , strzela , podróżuje, pracuje społecznie z młodzieżą oraz jest jednym z najbardziej doświadczonych krótkofalowców w Polsce. Zawsze uśmiechnięty i pozytywny, szybo namówił nas na wyjazd do Cisnej.

 

Sam wyjazd był dosyć krótki ponieważ wyjechaliśmy skoro świt w piątek , wróciliśmy w niedzielę . Niby tylko weekend ale bardzo intensywny, na końcu czuliśmy się jak byśmy spędzili tam kilka dni. Grunt to dobry plan i towarzystwo , a towarzystwo mieliśmy zacne.

Sama impreza w Cisnej czyli Bieszczadzki Rajd Pieszy zorganizowana była bardzo dobrze. Tego dnia oprócz 3 marszy na różnych dystansach odbyły się także biegi z maratonem włącznie. Razem sześć startów w sześciu grupach. Wpisowe niewielkie a pakiet startowy na bogato. Oprócz super organizacji i gadżetów, dostaliśmy gorące posiłki na trasie oraz po marszu, piękny metalowy medal , o grzańcu gotyckim nie wspomnę 😉 .

Taka impreza to dobra okazja aby zacząć swoją przygodę z Bieszczadami. Cisna to takie malutkie „Zakopane” ale okolice to już inna bajka. My mieszkaliśmy w Lesku, swego rodzaju bramie do Bieszczad, mieście z ciekawą historią i klimatem, raptem ok 40 min jazdy do Cisnej. To ciekawe miasto z widokiem na San , zamkiem i historią.

Sam marsz przebiegł dosyć sprawnie , my wybraliśmy najkrótszy dystans , głównie ze względu na naszych znajomych aby iść razem, ale także dlatego , że to miał być przyjemny spacer . Pomimo 10 km , które przeszliśmy można było się zmęczyć , mieliśmy jedno solidne strome podejście pod Jeleni Skok 777 mnpm. oraz bardzo strome i niebezpieczne zejście. Warunki zimowe dały w kość każdemu , a tym , którzy ukończyli maraton tego dnia chylę czoła.

Jadąc do Cisnej z Leska mijamy min. Baligród , Jabłonki oraz zjazd do Rabe ( nieistniejącej wsi ). Warto poczytać o tym miejscach przed przyjazdem w te okolice i jeżeli miał bym polecić pierwszą książkę o Bieszczadach, którą należy przeczytać przed wizytą w tym miejscu, to do była by to „Łuny w Bieszczadach” Jana Gerharda z 1959 roku.

Niech was nie zwiedzie , że to książka z czasów PRL, że to książka o walkach Polskiej Armii Ludowej z bandami UPA. Ta książka przede wszystkim ukazuje klimat tego miejsca i opowiada historię , która jest bardzo ważna dla każdego mieszkańca Bieszczad i Polaków. Przeczytajcie i oceńcie ją sami.

 

Oprócz tych opowieści należy wspomnieć o jednym z najbardziej znanych miejsc w Cisnej  , mianowicie o Siekierazadzie. Siekierezada to pub , który wiąże się ściśle w historią Bieszczad i Cisnej. Swoją sławę zyskał dzięki polskiej kinematografii o tym samym tytule. Sama knajpa ma swój unikalny wystrój i klimat a obok niej jest galeria sztuki związana z tym miejscem . To było idealne miejsce aby zakończyć dzień po marszu.

Anita była drugi raz w Bieszczadach , ale tak naprawdę to pierwszy ponieważ w 2017 roku tylko przejechaliśmy pętlę bieszczadzką , zatrzymując się w kilu miejscach na szybkie foto. Dzięki tej imprezie, oraz osób z którymi podróżowaliśmy i samego miejsca , chyba udało mi się wprowadzić moją żonę w klimat tego oryginalnego zakątka Polski, pomimo krótkiej wizyty mamy apetyt na więcej i już planujemy kolejny wyjazd na południe ale tym razem moimi nieutartymi szlakami.

Marcin Szramka 2025